wtorek, 5 sierpnia 2014

Polska rzeczywistość, czyli magister vs technik

   
       Nie mogę odpuścić sobie napisania tego posta. Szukając informacji w internecie natknęłam się na forum techników farmacji, a tam...wpis chłopaka,który nie pracuje już jako technik, ale opisuje jak ta praca wyglądała z jego punktu widzenia.Opisuje on swoją nienawiść do branży farmaceutycznej, dokładnie aptek, do personelu, z którym pracował (magistrów oczywiście), no i do pacjentów.Wpis jest dość wulgarny,ale przyznam,że chłopak ma talent :)Bardzo łatwo się czyta i niestety z niektórymi rzeczami muszę się zgodzić.

      W dyskusje włączyło się mnóstwo ludzi, głównie techników, ale jak to bywa na takich forach, nie zabrakło odwetu magistrów, tekstów w stylu : "A kto wam broni na studia  iść?", itp.Są różne powody dla których technik nie jest magistrem. Jednym z nich są finanse, innym chęć zdobycia ciekawego zawodu w krótkim czasie,jeszcze innym pominięcie uczenia się tych wszystkich "nonsenów", którymi "bombardowani" są studenci, i wiele innych.
      Ja nie wiem skąd bierze się ta nienawiść techników do magistrów i odwrotnie.Dlaczego jedni się wywyższają, że mają studia, a drudzy nie mogą tego zaakceptować.
       Jeśli chodzi o te całe studia założę się,że większość z nas mimo kwalifikacji zawodu technika ma ukończone dodatkowe studia. Dobrze wiemy, że ze studiów (z jakiejkolwiek dziedziny) nie wiele się wynosi. Dopiero doświadczenie i chęć rozwoju -te dwie cechy- są w stanie zrobić z nas świetnych specjalistów w danej dziedzinie.Wiedzę może nabyć każdy. Znam wielu ludzi (wy pewnie też), którzy są najlepsi w dziedzinach ,w których nawet studiów nie skończyli. I czego to dowodzi? Że złotym środkiem jest chęć zdobywania wiedzy nie ważne czy przez studia, czy nie.
       Przykre jest to ,że technik jest całkowicie zepchnięty na drugi plan,przykre jest ,że nie możemy rejestrować się w izbie aptekarskiej oraz, że nie mamy obowiązku uczestniczenia w programach doszkalających, a najbardziej przykry jest ten cały pomysł o likwidacji zawodu.

    Jeżeli czytają to jacyś magistrowie to proszę was nie podcinajcie skrzydeł technikom, nie traktujcie ich gorzej, bo to są naprawdę inteligentni ludzie i naprawdę wiedzą jak wykonywać swój zawód.

    Ach ,szkoda mi bardzo,że tak się dzieje.  Widać sporo się zmieniło przez te kilka lat........

     Ja osobiście do tej pory koleguje się z magistrami ,z którymi pracowałam w Polsce i nie pamiętam takiej zawiści.Bo tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o to,żeby znać swoje obowiązki i współpracować ze sobą , nie tylko, żeby ułatwić  życie sobie ale również PACJENTOM.Bo to dla nich jesteśmy w aptece. Nie zapominajmy ,że większość z nich to ludzie cierpiący i schorowani.
     Oho, już widzę te komentarze: "Pacjenci?daj spokój sami upierdliwi, wredni "itp. Sama dobrze wiem ile razy zdarzył się pacjent,który podniósł mi ciśnienie a potem cały dzień chodziłam wkurzona przez niego.Ale czy próbowaliście się zastanowić czy taka upierdliwa i niesympatyczna pani Xińska, która przychodzi do was do apteki i zawraca wam głowę, a no koniec i tak  nic nie kupi, jest po prostu samotna, że może przeżyła traumę w życiu,  może to właśnie ciężkie życie zrobiło z niej taką jaka jest teraz, może kiedyś  była inna...
      Od razu przypomina mi się historia prawdziwa, którą opowiedziała mi całkiem niedawno Elizabeth - jedna z moich "kuliżanek" z apteki.Nie uwierzycie, w tej samej aptece pracuje od 45 lat!!  Chodząca legenda :)
     Wracając do historii, powiedziała mi,że wszystko wydarzyło się około 15 lat temu.Otóż do apteki przychodziła kobitka starsza, nie zadbana, dosyć upierdliwa czasami zgorzkniała.Także możecie sobie wyobrazić co się działo jak wchodziła, każdy z personelu nagle był zajęty, nikt wiele uwagi jej nie poświęcał obsługując, niektórzy byli wręcz dla niej nie mili .Tylko dwie osoby zawsze obsługiwały ją z uśmiechem -Elizabeth i kolega Sammy też tam pracujący.Tak naprawdę nikt nic o niej nie wiedział oprócz tego,że nie ma rodziny.I tak lata mijały...W końcu kobieta przestała przychodzić. Nie trudno było to  zauważyć ,bo przez te lata regularnie pojawiała się w aptece, nawet kilka razy w tygodniu.
       Po kilku miesiącach przyszły dwa listy do Elizabeth i Sammy'ego, a tam.....
    "Bardzo dziękuję wam za wasz uśmiech każdego dnia,którego  byłam w aptece, za to że nigdy nie traktowaliście  mnie "z góry" i za szacunek który mi okazywaliście przez te wszystkie lata" .
ZMARŁA....:(
Do listu dołączony był czek dla każdego z osobna po 1000 funtów!!!
   
Jak się potem okazało taka była jej ostatnia wola. Miała jeszcze siostrę, która  mieszkała daleko i to ona spełniła jej ostatnia wole i wysłała listy.
      Także kochani nie traćmy czasu na spory kto mądrzejszy, kto bardziej wykształcony tylko współpracujmy ze sobą.

     A teraz coś na koniec,żeby zakończyć te złości między technikami i magistrami.

Przytulać się NIE musimy ....ale ręce możemy sobie podać :)














4 komentarze:

  1. w Polsce to jest nierealne od zarania kto ważniejszy jak u Fredro

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zaczęłam uczyć się w tym zawodzie bardzo mnie wciągnął i zainteresował, tym bardziej, że skończyłam studia na kierunku Chemia Leków, gdzie tak na prawdę tych leków tam prawie nie było. Więc chcąc zgłębić wiedzę, którą mi obiecywali na studiach, gdzie w ostateczności mnie oszukali - zdecydowałam się zostać Technikiem Farmaceutycznym.
    I wszystko było fajnie i ładnie dopóki nie zaczęły się praktyki i w Aptece pokazano mi że liczą się tam pieniądze, marże, pakiety, przedstawiciele handlowi, masa przepisów i papierków (na szczęście w większości dla magistrów, co mnie dodatkowo cieszy że jestem technikiem) i wiele innych paskudnych rzeczy....a na końcu dopiero liczy się pacjent. I takie jest dzisiaj życie, przykre. I jeszcze się zaczęła ta nagonka na Techników, ciężko będzie wykonywać swoją pracę z uśmiechem ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Natalią, w aptece, szczególnie sieciówce pacjent jest na szarym końcu, jeżeli mówi się o pacjencie to w kontekście kasy jaką można na nim zarobić :-( Jeżeli farmaceuta chce być w zgodzie z własnym sumieniem to niestety prędzej czy później podpadnie górze i odbije się to na jego pensji. A jeśli chodzi o relacje mgr. - tech. to ja jestem na stażu w pierwszej aptece w mojej karierze ( nie licząc praktyk) ale powiem szczerze ze wszystko zależy od ludzi z jakimi się pracuje, u nas technicy idą ramie w ramie z magistrami i mamy nawet taki fenomen że zastępcą prawej ręki kierownika jest stażystka która dopiero za pół roku ukończy staż:-) Pozdrawiam wszystkich techników i magistrów :-)

    OdpowiedzUsuń